Sport
LUKS Wola Radłowska – LZS Luszowice. 01.10.2016
środa, 05 października 2016
Piłkarskim akcentem w sobotnie popołudnie (1 października 2016 r.) drużyna LUKS Woli Radłowskiej rozpoczęła pierwszy z pięciu weekendów tegorocznego października. Pięć weekendów niesie za sobą pięć kolejnych pojedynków o prymat w (zdaniem wielu) najlepszej lidze świata a więc Żabieńskiej A-klasie. Ostatni raz z tego typu zjawiskiem mieliśmy do czynienia w roku 2010. A trochę częściej bo średnio raz na rundę, możemy mierzyć się z drużyną LZS Luszowice.
Mało wygodny rywal przyjeżdżając na Wolę zwiastował emocję, których jak zwykle na naszych meczach nie zabrakło. W rzadko spotykanym o tej porze roku upale, punktualnie o godzinie 15:00 rozbrzmiał gwizdek Pana sędziego, zapraszający do rozpoczęcia widowiska, które przyciągnęło na ławeczki okalające boisko 91 kibiców!
Doceniając klasę rywala skłamałbym gdybym powiedział, że braliśmy pod uwagę jakąkolwiek stratę punktów. Tutaj gra idzie o najwyższą stawkę, chcąc utrzymać pozycję lidera nie można sobie pozwolić na słabszy mecz. Z taką myślą przewodnią i zaszczepionym głęboko w głowie pierwiastkiem sportowego ducha walki weszliśmy w ten mecz. Łatwo można było to zauważyć już po upływie kilkunastu sekund gry kiedy to pierwszy w tym meczu strzał w kierunku bramki przyjezdnych oddaje Sroka. Przed szansą dwie minuty później tym razem Kamil Bysiek próbuje swoich sił, aktywnie stosując wysoki pressing na obrońcach gości. Piłka wraca w kierunku bramkarza, minimalnie za lekko jednak ten czujnie obserwując co się dzieje, wygrywa pojedynek biegowy z naszym napastnikiem. Był to pierwszy taki pościg w stylu „kto pierwszy przy piłce” bo kolejna okazja Wolanki to długa piłka ze strefy obrony, która śliznęła się jeszcze po głowie zawodnika Luszowic i gnała w stronę bramki. Kolejny pojedynek biegowy ponownie wygrywa bramkarz, tym razem z Patrykiem Przybyłą. W okolicach 15 minuty zaczyna się dość intensywny fragment spotkania. Najpierw w ataku pozycyjnym dobrze wyglądają Luszowice, piłka wędruje miedzy naszymi obrońcami po zagraniach z klepki. Całą sytuację wyjaśnia dopiero Tomek Szwiec wybijając piłkę na korner. Rzut rożny wykonany w dobry sposób stwarza sytuację, w której strzał głową jednego z gości jest minimalnie niecelny, a piłka ląduje obok okienka naszej bramki. W odpowiedzi Wola również po szybkim kontrataku zyskuje rzut rożny, który okazuję się być jednak bez historii. Następna akcja to ładne podanie od Byśka, który w luce między obrońcami wypatruje Srokę, ten uderza niestety niecelnie. Minutę później atakują Luszowice, a popis indywidualnych umiejętności daje napastnik – Marszałek, który sprytnie oszukał naszych obrońców po czym w dobrej sytuacji oddaje niecelny strzał. Następna akcja to centrostrzał zawodnika z nr 8, po którym piłka ląduje na poprzeczce. Mieliśmy sporo szczęścia, jednak w dobrej szybkiej odpowiedzi Wola, bowiem w okolicach środka boiska piłkę porywa Bysiek, ucieka do skrzydła i wieńczy swój rajd dośrodkowaniem do Rafała Wajnbrenera. Strzał głową okazuje się być jednak zbyt słaby dla dobrze interweniującego bramkarza. Kolejne minuty upływały, a wraz nimi pojawiały się sytuacje. To z jednej to z drugiej strony. Najpierw w dogodnej sytuacji wprost w bramkarza uderza Przybyła, następnie wykańczając kolejny rzut rożny, uzyskany po szybkim kontrataku straszy zawodnik gości, uderzając jednak nad bramką. Z Kolei w 23` minucie na przekątną, długą piłkę z pominięciem linii pomocy decyduje się T. Szwiec. Ta ląduje tuż za obroną gości gdzie czyhali już nasi ofensywni zawodnicy, Przybyła i Bysiek, ostatecznie w sytuacji 2 na 1 strzał niecelny strzał oddaje Przybyła. Wola w natarciu! Nie minęło kilkadziesiąt sekund kiedy to po długiej wrzutce w pole karne słupek ratuje gości po strzale Sroki! Luszowice starają się odpowiadać, lecz wyprowadzane kontry nie stanowią już w tej części meczu większego zagrożenia naszej bramki. W międzyczasie na boisku pojawia się J. Różański w miejsce narzekającego na uraz S. Barana. W 36` kolejny raz wysokim pressingiem "siada" na przyjezdnych nasz blok ofensywny. Stykową piłkę wygrywa Bysiek, znajdując się w sytuacji sam na sam, po raz n-ty w tym meczu pojedynek wygrywa bramkarz, piłka zostaje jednak w boisku! Sroka szuka na długim słupku zapędzonego z obrony R. Baranowskiego, który jednak po strzale "długą nogą" po 4-metrowym wślizgu uderza obok bramki. W Ostatniej akcji przed przerwą ofiarnie interweniujący obrońcy gości wybijają piłkę oddalając zagrożenie po rzucie rożnym.
PRZERWA
Jak wiadomo „ile par oczu, tyle różnych wersji”. Pierwsza połowa jednak choć wyrównana to wg mnie ze wskazaniem na drużynę Wolanki. Mnogość sytuacji nie przekłada się jednak na skuteczność ich wykończenia dlatego ważne było, aby po przerwie przypieczętować przewagę zdobyciem bramki. Huragan w drugą połowę wchodzi jak piana po meczu! Szybko, delikatnie łechcąc spragnionych emocji licznie przybyłych kibiców. Optyczna dominacja znajduje w końcu swoje potwierdzenie w 58` minucie. Kiedy to z okolicy szesnastego metra na strzał decyduje się Patryk Przybyła! Piłka kieruje się na długi słupek i obijając go jeszcze ląduje w siatce!! TAK! Doczekaliśmy się! OLEE! OLEE! OLEEE! WOOLLLAA RA-DŁO-WSKA! 1:0!
Prowadzenie daje nam troszeczkę większy komfort rozegrania piłki. Teraz to przyjezdni muszą gonić. Wola cofa się, opierając swoje szanse w dużej mierze na oddaleniu gry przeciwnika, jak najdalej od swojego pola karnego i wyprowadzeniu szybkiego kontrataku. W 63` i 67` minucie swoich szans z dalszej odległości szuka T. Szwiec. Strzały te jednak nie stwarzają większego zagrożenia. Jeszcze w swojej ostatniej próbie w 68` minucie niecelnie uderza P. Przybyła. Dwie minuty później ekwilibrystyczny strzał z przewrotki oddaje Sroka. Niewiele zabrakło i tym razem kiedy to piłka zaledwie o 67,9 cm mija okienko bramki przyjezdnych. Na ostatnie minuty trener decyduje się jeszcze wprowadzić S. Kudłę za P. Przybyłę, M. Cichego za R. Wajnbrenera oraz M. Dumańskiego za K. Byśka. Szczególnie Cichy wprowadzony do formacji ofensywnej robił jeszcze „dużo wiatru”, niestety raz po raz dając się łapać na spalone. Ostatnia akcja meczu to uderzenie gości. Jednak w zamieszaniu po oddanym strzale Laskowskiego, piłkę wybijamy sprzed linii bramkowej zażegnując niebezpieczeństwo by po chwili wyczekiwania na ostatni gwizdek po raz 6 w tym sezonie wznosić ręce w górę w geście triumfu!!
KONIEC MECZU
Powiększamy swój dorobek punktowy po kolejnym trudnym, acz zachowanym w dużej mierze pod kontrolą meczu. Kwestią czasu okazało się strzelenie bramki. Należy odnotować, że takiego startu nasza Wolanka nie miała jeszcze nigdy w historii ! Oby tak do końca!! A już za tydzień starcie gigantów, bowiem czeka nas wyjazdowy sprawdzian w Zalipiu o którym więcej już niebawem! DO BOJU WOLANKA!!!!
Dodatkowe zdjęcia dzięki uprzejmości Pana Jarosława Boducha, dziękujemy.
Marcin Dumański – LUKS Wola Radłowska
30
listopada
Imieniny
Andrzeja, Maury i Ondraszka
przestrzennej Ostrzeżenia meteo Interaktywna
mapa System powiadamiania
mieszkańców Nagrody
i wyróżnienia Radłów TV
Projekty realizowane z dotacji
Informacje